Często spotykamy się z oskarżaniem firm o greenwashing. Czy tego rodzaju oskarżenia przeszkadzają w prawdziwych zmianach w kierunku bardziej zrównoważonego rozwoju?
Za wikipedią:
Greenwashing - w wolnym tłumaczeniu "ekościema", "zazielenianie", "zielone mydlenie oczu" lub "zielone kłamstwo", zjawisko polegające na wywoływaniu u klientów poszukujących towarów wytworzonych zgodnie z zasadami ekologii i ochrony środowiska wrażenia, że produkt lub firma go wytwarzająca funkcjonuje w zgodzie z naturą i ekologią (https://pl.wikipedia.org/wiki/Greenwashing)
McDonald's wprowadził do swojej oferty papierowe słomki, nadal jednak opiera swój model biznesowy na hodowli zwierząt, która w dużym stopniu przyczynia się do emisji gazów cieplarnianych. Czy więc wprowadzenie słomek papierowych przez firmę to greenwashing? Jeżeli tak to czy greenwashing to zawsze coś złego?
McDonald's w Wielkiej Brytanii zużywa 1.8 mln słomek dziennie. Rezygnacja z plastikowych słomek na rzecz słomek papierowych nastąpiła po uchwaleniu przez Parlament Europejski przepisów zakazujących stosowania jednorazowych tworzyw sztucznych od 2021 roku. Decyzja z pewnością służyła poprawie wizerunku marki, bo plastikowe słomki stały się wręcz symbolem negatywnego wpływu jednorazowego plastiku na środowisko naturalne. Firma jednak nigdy nie deklarowała, że zrezygnuje ze sprzedaży mięsnych burgerów.
Według "Oxford Dictionary" (słownika oksfordzkiego) greenwashing to "dezinformacja rozpowszechniania przez organizację w celu przedstawienia przyjaznego dla środowiska wizerunku publicznego". Istnieje jednak istotna różnica pomiędzy dezinformacją czy kłamstwem, a zrobieniem małego kroku w kierunku bardziej zrównoważonego rozwoju.
Firmy tak duże jak McDonald's nie są tak "zwinne" jak modne kawiarenki na rogu i wprowadzenie każdej zmiany wymaga zdecydowanie większej ilości czasu. Tego rodzaju małe zmiany są jak najbardziej pozytywne ponieważ są "robieniem czegoś" a nie "nie robieniem niczego". Mała zmiana we właściwym kierunku w tak dużej firmie może mieć ogromny wpływ ponieważ poprzez wyznaczenie pewnego standardu branży zmusza konkurencyjne firmy do podjęcia adekwatnych kroków. Presja klientów na wprowadzenie pozytywnych zmian nie może jednocześnie zniechęcać do podejmowania prób ich wprowadzania.
Warto pamiętać, że nic nie jest do końca zrównoważone. Samochody elektryczne i baterie słoneczne potrzebują metali ziem rzadkich, słomki papierowe są bardziej ekologiczne niż plastik, ale choćby ich przewiezienie z miejsca na miejsce wymaga ropy naftowej. Większość "zielonych" wyborów ma niezamierzone konsekwencje. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy zaprzestać prób życia w bardziej zrównoważony sposób.
Podczas, gdy prawdziwy greenwashing jest działaniem wysoce nieetycznym, o tyle małe kroki we właściwym kierunku bardziej zrównoważonego rozwoju są działaniami godnymi pochwały. Jak więc firmy powinny komunikować te małe zmiany, aby nie być oskarżanymi o greenwashing? Wszystko sprowadza się do przejrzystości i uczciwości. Wydaje się, że "jesteśmy w trakcie zmiany, a zmiana wymaga czasu" powinno wystarczyć o ile jakiekolwiek zmiany następują. Kluczowa jest przejrzystość i przedstawianie drobnych zmian takimi jakie w rzeczywistości są bez udawania czy sugerowania, że są czymś więcej.
Z drugiej strony jeżeli firma bezczelnie oszukuje konsumentów, aby dodatkowo zarobić na fali mody na ekologię, oskarżanie o greenwashing powinno być najmniejszym wymiarem kary.
Według badań Nielsena 73 procent konsumentów na całym świecie twierdzi, że są skłonni zmienić swoje nawyki konsumenckie, aby zmniejszyć swój negatywny wpływ na środowisko. Firmy mają więc ogromną szansę na czerpanie korzyści ze zrównoważonych praktyk biznesowych.
Ostatecznie to konsumenci mają wpływ na to, co produkują firmy. Zamiast więc piętnować ludzi za latanie samolotami, żądajmy ekologicznego paliwa, które już staje się normą w lotnictwie. Ostatecznie przecież chodzi o stworzenie otoczenia sprzyjającego powstawaniu innowacji.